- No witam. - Do mieszkania wparowała urocza blondynka, z winem pod pachą.
- Cześć. - Uśmiechnęłam się. Była to moja dobra sąsiadka, a przy okazji przyjaciółka. Rozumiałyśmy się bez słów.
- Wpadłam bo jest okazja. - Położyła butelkę na stole, a ja podążyłam do kuchni po dwie lampki.
- Settimo Barolo Rocche? - Spojrzałam na etykietkę. - To jest aż taka okazja?
- Kochana, - otworzyła trunek i rozlała go do szkła -od dzisiaj pracujesz w college'u.
- Mm, to o to chodzi. - Usiadłam na sofie, i włączyłam wieże z której popłynęły dźwięki piosenki króla popu.
- No a myślałaś że zarywałabym nockę inaczej? - Zaśmiała się, a ja automatycznie zerknęłam na stolik. 8 p.m - nie było tragicznie.
- No tak, przecież Ty jesteś ułożoną osobą. - Mruknęłam, i wzniosłam brwi ku górze.
- Milutka, Ty pij lepiej. - Zrobiła ironiczną minę, i rozłożyła się fotelu. - A poznałaś tam kogoś fajnego, czy wszyscy przynudzają?
- Brooke, jest jedną z najmilszych osób. Fajnie mi się z nią rozmawia. A no i nie mogłabym nie wspomnieć o idealnym, profesorku Haroldzie.
- Haroldzie. - Przytaknęła głową. - Cóż to za przystojniak?
- Tu nie zaprzeczę, ale jest dosyć - zatrzymała się by dobrać odpowiedni epitet - dziwny.
- Eh, Ty to zawsze pakujesz się w jakieś chore sytuację. Co Tym razem zrobiłaś? - Westchnęła.
- Rozlałam mu trochę kawy na dokumenty, i troszkę się zdenerwował. - Przygryzłam dolną wargę, prawie do krwi. Kolejny nawyk, którego nie umiałam się odzwyczaić.
- A no to nic nowego że teraz wydaję się być 'dziwny' - zrobiła cudzysłów w powietrzu i dolała sobie alkoholu.
- Przestań. Zachował się nienormalnie.
- Moja droga, mnie miałaś za świruskę pragnę Ci przypomnieć, więc myślę że koloryzujesz. - Ułożyła sobie poduszkę pod głowę, i patrzyła na mnie kpiąco. Jak zwykle miała trochę racji.
- Tobie nie przegada. - Dopiłam zawartość lampki, i odpłynęłam w krainę Morfeusza.
- Zara! - Usłyszałam krzyk nad moich uchem.
- Co?! - Zerwałam się na równe nogi, przecierając oczy.
- Do pracy się spóźnisz. - Pokazała mi swój niewidoczny zegarek na nadgarstku.
- Cholera. - Zaklnęłam, i pobiegłam do garderoby szukając odpowiednich ciuchów. Wybrałam je po chwili zastanowienia, i wzięłam zimny prysznic który orzeźwił mój lekko skacowany umysł. Nigdy nie mogłam pić. Nawet małej ilości. Włożyłam na siebie luźne, przecierane boyfriend'y, szary T-shirt, i czarne lakierki z wycięciami po obu stronach.
- Kawa. - Megan podała mi kubek, wypełniony moim ulubionym napojem.
- Zbawienie. Dzięki. - Wzięłam duży łyk, i ciepła ciecz rozlała się po moim przełyku.
- No pięknie, tak się upijać w drugi dzień pracy. - Z uśmiechem pokręciła głową z niedowierzaniem, na co ja wykrzywiłam się do niej.
- Jaka jędza. To wszystko przez Ciebie, po za tym wiesz że jedna lampka źle na mnie działa to specjalnie to robisz. - Wyciągnęłam musli z szafki, i włożyłam je do dużej torebki.
- Nie zabij profesorka. - Mruknęła, i wyszła z mieszkania a ja zaraz po niej.
Genialne, omg jak ty to piszesz>>>>>>>>>>>>>>>>>>
OdpowiedzUsuńTalent po prostu ♥ afagsdhhfaj
rozdział jest cudny * .*
OdpowiedzUsuń@bubblexstyles